Ogłoszenie

Witamy na Forum "Rycerze y Kupcy"!

Linki:

- Regulamin Forum
- Dzielnica Mieszkalna (Przedstaw się tam koniecznie!)
---> -AKTUALNE SPOTKANIE KLUBU <---
- Administracja Forum
- Giełda Forumowa

#1 2012-11-07 00:37:00

 Crane

Poszukuje elektro w Berlinie

2995381
Skąd: Częstochowa
Zarejestrowany: 2009-12-18
Posty: 1359
Punktów :   
Armia Warmachine & Hordes: Retribution of Scyrah

Dlaczego obraziłem się na Games Workshop

Podczas ostatniego turnieju (Pre Babice), uciąłem sobie krótką pogawędkę z kolegami z klubu i bodajże Bombaj stwierdził że : "Oto człowiek który obraził się na Games Workshop". Być może nie dokładnie tak powiedział, ale ogólny wydźwięk sprowadził się właśnie do takiego określenia. Od razu dodam, że zarówno tytuł tego tematu jak i wypowiedź Bombaja są jak najbardziej żartobliwe i raczej na pewno nie jestem na GW obrażony, aczkolwiek zacząłem się zastanawiać dlaczego nie gram w gry Games Workshop - no dobra jest jeden mały wyjątek ale o tym dalej

Moją pierwszą grą bitewną z jaką miałem styczność i nawet figurki był Warzone. Niestety były to jeszcze "dzikie" czasy kiedy nie było internetu, a jedyny sklep w Częstochowie z takimi cudami jak gry zajmował lokal o powierzchni mniejszej niż 10 metrów kwadratowych. Wtedy nabyłem tylko podręcznik i jakieś kilka figurek, co oczywiście nie starczyło do gry, ale w sumie i tak nie miałem z kim zagrać więc nie miało to i tak znaczenia. Drugie podejście było też futurystyczne, tym razem padło na WH 40K (a jednak ) kupiłem podstawkę i nawet kilka figurek ponadto, ale znowu nie miałem okazji z nikim zagrać, chociaż raz w ramach nauki "zagrałem" Orkami z podstawki przeciw Chaosowi Braiana i tyle. Pamiętam tylko że nie dokończyliśmy grać, a moja horda Gretchinów nawet nie zadrasnęła Terminatora. Gra poleciała na półkę, a moja historia z figurkami się zatrzymała do czasu powstania sklepu Fantasy. Tam zapanowała moda na gry firmy Target Games (jeśli to kogoś interesuje, to jedną z szych w Target Games Polska był Artur Szyndler), ze szczególnym uwzględnieniem gry Chronopia. Tak właściwie to moja historia powinna się zaczynać właśnie od tego momentu, bo to była pierwsza gra w której miałem prawdziwą armię, brałem udział w turniejach i malowałem figurki. Właściwie to ta gra ukształtowała mój światopogląd na gry figurkowe i przez jej pryzmat oceniałem wszystkie kolejne pozycje z jakimi miałem styczność. W tym samym czasie ludzie z Częstochowy grali już w Warhammera Fantasy Battle, widziałem kilka bitew i wyrobiłem sobie jakiś tam pogląd na temat tej gry. Jak zapewne się domyślacie był to obraz mocno negatywny, może to efekt czysto psychologiczny "moja" gra jest na pewno lepsza od "ich", a może jednak Chronopia tak jakoś skrzywiła mój światopogląd że nie mogłem się przyzwyczaić do zupełnie innego poziomu abstrakcji występującego w WFB. Minęło sporo czasu zanim uzmysłowiłem sobie, że gry próbują naśladować rzeczywistość w sposób bardzo uproszczony, jednak do dziś nie mogę "ogarnąć" tego uproszczenia jakie występuję w WFB, chociaż znaczny postęp i tak jest zarówno z mojej strony jak i ze strony twórców gry - odnośnie tego poziomu abstrakcji to podam przykład jak oddział Wood Elfów ostrzeliwał kogoś tam z łuków, no więc gracz bierze coś około 10 kostek i mówi: "najpierw strzela oddział", było tam jakoś dziesięciu łuczników więc wszystko ok, ale przyszedł czas na strzał bohatera i ... kolo bierze 15 kostek, bo bohater ma coś tam, coś tam i w ogóle to on strzela za trzech, dla kogoś wychowanego na Chronopii gdzie bohater to gość który zamiast dwóch akcji ma trzy, może deczko lepszy topór i zbroję, takie momenty kiedy heros może więcej niż cały oddział były nie do przyjęcia. Teraz jest już znacznie lepiej i podobnie jak w innych grach, herosi nadal odstają o kilka poziomów od szeregowców, ale to nie jest tak że "było ich tysiące, a on sam, nie mieli najmniejszych szans".

Jak ktoś przebrnął przez powyższe wypociny, poznał moją historią i chciałby napisać że wzruszyła go moja opowieść, to teraz może podam co obecnie "nie pozwala" mi grać w gry GW, no dobrze może nie zupełnie we wszystkie, bo główny nacisk jest położony na Warhammer Fantasy Battle, jest to chyba jedyna gra o której mogę powiedzieć że (chyba) na pewno w nią nie zagram. Sprawa pierwsza figurki, jest ich moim zdaniem zbyt dużo. Z jednej strony dają wrażenie, że są to bitwy na dużą skalę, ale zazwyczaj operujemy kilkoma "klockami", a figurki głównie służą jako punkty życia takiego "klocka", w dodatku jest pewna dowolność co do tego co figurki reprezentują, więc nie zawsze ta wizualizacja pokrywa się z tym co powinno być widoczne na polu bitwy. Jako esteta mam też wiele zastrzeżeń do stosowania słabej jakości proxów czy wręcz karteczek, co niestety jest nagminne zarówno w WFB jak i WH40K. Owszem na turniejach jest tego mniej, ale głównie na takich większych imprezach, no i nie zawsze gramy tylko dla gier turniejowych, co przypomina mi o kolejnej wadzie czyli bardzo niski poziom balansu pomiędzy armiami oraz próby ratowania tego przez jakieś dziwne ograniczenia i ekstra zasady tworzone przez samych graczy. Kiedy te gry powstawały ponoć główny zamysł twórców był taki, że ma to być dobra zabawa, niestety takie podejście pokutuje chyba do dziś, a nawet jeśli nie to wlecze się to za tymi grami w postaci przestarzałych zasad w Army Book-ach/Codex-ach. Kolejna "wada" może być uznawana z niektórych za zaletę, chodzi mianowicie o konstruowanie swojej armii, z jednej strony to fajnie że system z WFB i WH40K jest w miarę elastyczny co do konfiguracji uzbrojenia i dodatkowego wyposażenia, ale to wiąże się z dodatkową komplikacjami jeśli chodzi o modele czyli dodatkowe modele z różnymi rodzajami broni ewentualnie magnesy lub spłycenie warstwy wizualnej. I to chyba tyle tego narzekania, jedyny plus jaki widzę w duecie WFB/WH40k to mnogość graczy, dużo łatwiej kogoś złapać do grania niż w systemy niszowe którymi się interesuję.

Tak na zakończenie, dodam że owszem swego czasu pogrywałem (i chętnie bym jeszcze pograł) w grę ze stajni Games Workshop, a mianowicie w Warmastera. Ma on kilka wad, ale to są raczej wady jakie mają zazwyczaj niektóre gry bitewne, natomiast nie mam do tej gry zastrzeżeń takich jak powyżej i mam wrażenie że jest to gra od zupełnie innego Games Workshopu

Offline

#2 2013-01-03 16:25:15

Yamcha

Ma w domu hodowlę turkuci podjadków

Zarejestrowany: 2011-04-21
Posty: 798
Punktów :   
Armia w WFB: O&G, Dwarfs, DE, Lizards
Armia w W40: Eldars, Death Guards, IG DCoK

Re: Dlaczego obraziłem się na Games Workshop

Crane, to o czym piszesz, to właściwie są bolączki ostatniej edycji. Pisałem o tym tysiac razy, ale dawny warhammer, to było 20-30 metalowych modeli na stole, a bitwy bardzo przypominały systemy jakie preferujesz.
Teraz wszystko jest plastikowe, ogromne ilości modeli, tak jak mówisz - są to walki klocków, które wymagają kupna ogromnych ilości modeli.
Od kilku lat system jest nastawiony wyłącznie na powergaming i wyciąganie kasy z graczy na wciąż nowe "nieodzowne" bajery.


振り向かないでいてくれよ
君の瞳に弱いから

Offline

#3 2013-01-03 23:28:20

Spooky

Poszukuje elektro w Berlinie

12638216
Zarejestrowany: 2011-01-01
Posty: 1313
Punktów :   
Armia w W40: Flesh Tearers

Re: Dlaczego obraziłem się na Games Workshop

Yamcha ma rację, GW zawsze wyciągało kasę z graczy. Dawny warhammer też nie był lekki dla portfela. A metoda uzyskiwania modeli też nie należała do tanich w tamtych czasach. Teraz kiedy odlew plastiku kosztuje grosze,więc samo przez się wychodzi że można kosić graczy jak trawę  
Ehhh pamiętam te czasy jak w cafejce internetowej pierwszy raz grałem w Warzone, to były czasy


Tick tock, feed the Croc
http://img706.imageshack.us/img706/151/finaln.gif

Offline

#4 2013-01-04 00:36:55

Yamcha

Ma w domu hodowlę turkuci podjadków

Zarejestrowany: 2011-04-21
Posty: 798
Punktów :   
Armia w WFB: O&G, Dwarfs, DE, Lizards
Armia w W40: Eldars, Death Guards, IG DCoK

Re: Dlaczego obraziłem się na Games Workshop

Kiedyś to jeszcze mialo aspekt kolekcjonerski. Miało się 15 złotych, dokupowało się jakiś brakujący blisterek i była radość.
Jak się zebrało regiment dziesięciu to był szał i święto - kolejny powód do dumy.
Teraz kupujesz pełny regiment - 10/12/16 czy tam ile pakują tego plastiku. Jasne że to wychodzi szybciej, sklejasz sobie jak chcesz, masz bitsy, łatwiej się konwertuje, ale odpada cały aspekt tego zbieractwa i jeżdzenia po sklepach i szukania.
Tak sobie myślę że to poprostu my się zestarzeliśmy i kiepsko przyjmujemy nowości.


振り向かないでいてくれよ
君の瞳に弱いから

Offline

#5 2013-01-04 12:39:57

 Crane

Poszukuje elektro w Berlinie

2995381
Skąd: Częstochowa
Zarejestrowany: 2009-12-18
Posty: 1359
Punktów :   
Armia Warmachine & Hordes: Retribution of Scyrah

Re: Dlaczego obraziłem się na Games Workshop

Widzę że ktoś się zmusił do czytania, jednak muszę dodać kilka "ale" Nigdzie nie napisałem że GW robi skok na kasę każąc nam kupować setki modeli, to jest biznes i akurat pod tym względem nigdy żadnej firmy nie oskarżałem. Owszem można sobie ponarzekać, że coś jest drogo ale generalnie firmy nie robią gier tylko dla własnej satysfakcji. Drugie "ale" dotyczy ilości modeli, nadal jeśli to było tylko 30+ modeli (w piątej edycji nie widziałem nigdy mniejszej armii) to i tak wszystko skupiało się do tych kilku "klocków", tak więc czy oddział liczy 5 czy 50 modeli to i tak ja te modele widzę jako "punkty życia" - to jest mój punkt widzenia, a niekoniecznie wada gry, są osoby które zapewne mogą wysunąć kontrargument że w dużych bitwach, pojedynczy żołnierz też robił za mięso armatnie, natomiast dla mnie to akurat zuboża grę.

Offline

#6 2013-01-04 13:23:30

bombaj

Mistrz RyKowiska

Zarejestrowany: 2010-02-04
Posty: 951
Punktów :   
Armia w WFB: skaven, beastmen, DoCh
Armia w W40: eldar, SM
Armia w LOTR: shit
Armia Warmachine & Hordes: nie gram... na razie...

Re: Dlaczego obraziłem się na Games Workshop

bardzo ciekawy wątek z tego się wykluł i tak Jacku, przeczytałem Twojego długiego posta z zainteresowaniem

W moim przypadku było nieco inaczej, przez dobre dziesięć lat plułem na bitewniaki będąc czystym rpgowcem. czasem jakieś karty też wchodziły w gre - głównie wampir bo mieliśmy ostre parcie na świat mroku.

(chociaż w jakiś zapadłych czasach wczesnego liceum kupiłem podstawkę do 5ed wfb i dorobiłem się kilkunastu skavenów, które później w dość niemiły sposób zmieniły właściciela, co ciągle budzi we mnie złość. Figsy głównie służyły jako pomoc na sesjach, a samego battle'a zagrałem chyba z 3 razy).

Do tej pory wspominam z zażenowaniem, jak wyśmiewałem się na konwentach ze zjazdu hydraulików z czarnymi walizkami na turniejach battle'a i 40k. Jednakże studia miały się ku końcowi, stara ekipa graczy z drużyny rozjechała się po całej Polsce, a w zasadzie to świecie (z naszej stałej drużyny częstochowsko-myszkowskiej, która w porywach dochodziła do 15 osób w częstochowie zostałem praktycznie jeden).

Wtedy z kumplem zajawiliśmy się na Konfrontacje, bo miała najpiękniejsze modele ever. Zabawa był świetna, ale po jakiś trzech latach okazało się, że jest nas w dalszym ciągu tyle samo osób. Nawet pojechaliśmy na ogólnopolski turniej do Zielonej Góry, największy w Polsce! Było nas na nim 8 osób! Żenada

Konfra poszła w kąt (z resztą sama umarła jako system) a niedobitki przerzuciły się na WFB (niejaki Sergiusz Eldritch to właśnie jest tym niedobitkiem oprócz mnie  Też by pewnie zdechło, lecz na pierwszy master na jaki się wybrałem było ponad 250 osób, 250 pomalowanych armii, i super klimat.

I w sumie w moim przypadku to był czynnik decydujący. Ilość aktywnych turniejowo graczy. Nie muszę ich wygrywać, chodzi mi o klimat, zabawę, oderwanie od rzeczywistości na 1/2 dni, czyli to co uwielbiałem dawniej w konwentach. W domu pograć mogę, czemu nie, pomalować pomaluję, nawet bardzo chętnie bo mnie to odstresowuje. Gdyby do konforntacji było chociaż z 50 aktywnych osób, pewnie nigdy bym się nie przerzucił na warhamca.  Czyli nie kasa (choć niemała), nie zasady (widziałem lepsze rozwiązania), ani żaden inny czynnik nie czynią mnie niewolnikiem firmy z Nottingham, tylko popularność, środowisko i "masowość". (ale faktycznie stare skaveny zbieram kolekcjonersko, a nowe mi nie podchodzą

Offline

#7 2013-01-05 02:24:43

 Edhel

Szpaner

3946378
Call me!
Skąd: Lokeren
Zarejestrowany: 2011-04-15
Posty: 114
Punktów :   
Armia w W40: Tyranids, Necrons
WWW

Re: Dlaczego obraziłem się na Games Workshop

oj chłopaki chyba wszyscy jesteśmy z tego samego czasu i mamy podobne historie

w telegraficznym skrócie:
grupa kumpli, początki w rpg, próby bitewniakow: wfb, warzone, wh40k, chronopia, mordheim, w międzyczasie: doomtrooper, magic
w mojej kolekcji figsow do wfb mam co najmniej po jednej z każdej armi (mordheim zrobił swoje) ale ani jednej całej nie złożę
a później wypad z polszy i takie tam perypetie społeczno rodzinne
i wniebowzięcie z powodu wejścia do sklepu GW i kupna pierwszej pełnej armi
malowanie trochę w pospiechu bo na przyjazd do kraju dobrze się pokazać
i co...  parę bitew rozegranych i ... powrót na emigracje 
ostatnie pol roku armia przeleżała w pudle na szafie bo nie ma z kim grac, a jak nie ma z kim grac to i domalowywać się nie chce
najbliższy termin przyjazdu do kraju nieznany

ech wy to macie fajnie (klubik, spotkania, turnieje)
owszem w GW jest gdzie pograć i pewnie znalazło by się paru chętnych tubylców, ale jakoś tak nie za bardzo do nich ciągnie

ps; czekam aż mi synki dorosną, w nich cala nadzieja


http://www.nodiatis.com/pub/5.jpg

...morze zębów i pazurów...

Offline

Forum "Rycerze y Kupcy" (c) 2011. Wszelkie prawa zastrzeżone dla gen. Szramy. free counters Free Page Rank Tool

Stopka forum

RSS
Powered by PunBB 1.2.23
© Copyright 2002–2008 PunBB
Polityka cookies - Wersja Lo-Fi


Darmowe Forum | Ciekawe Fora | Darmowe Fora
allegro powiadomienia