No cóż... pora i na moją relację. Drużyna uważam spisała się dobrze (jak na debiut), szczególne gratki dla Bru za dobrze robione paringi i za dojazd. No nic, bitewki:
1. Bretonia - znam, byłem widziałem, więc bez strachu. Banishment i hellblaster ogarnęły dwa wielkie klocki pegazów, więc resztę bitwy spokojnie wyhaczałem punkty. Bez szałowych akcji (przeciwnik bał się jak ognia moich oddziałów), po utłuczeniu wrogiego generała, skończyło się 18:2 dla mnie.
2. Demony from Germany - rzeźnia. Rzuty mnie skarciły i zamiast 20 do 0 zrobiłem 0 do 20, ale nic to... Dwa banishmenty i hellblaster wbiły blodziowi 3 rany (ostatnio wbiły 11...). Mam kompleks po tej bitwie i muszę się odegrać...
3. High Elves - kolega na gwardii feniksa i 2 x arcymagu (shadow i life). W 1 mojej turze utłukłem jednego arcusia witch hunterem, po czym gwardia (moja) posłusznie zarżnęła panu całą armię. Nie ma co pisać, wysadziłem sobie armatę - ot straty. 20:0 do przodu.
4. WoCh for fun. Pan kapitan wrażego teamu bardzo chciał zagrać. Bru powiedział "Sas, zagraj z panem". Wesoła zabawa skończyła się, gdy jego uberwagon kawalerii wszarżował się w moją gwardię, która miała na sobie wszystkie buffy jakie przewidział podręcznik. Żużu oglądając tą bitwę rzucił pod nosem "to będzie dobre". Rzeźnia totalna, na stole pozostał jedynie jeden shrine, reszta w piachu. Moje straty to hellblaster, stracony po tragicznych rzutach w starciu z 5 psami... 20 : 0 dla mnie.
5. Nevermind (nierozegrane).
Ogólnie wyjazd oceniam... tak sobie. Za daleko jak na kilka meczy w battla... Sam mogłem lepiej pograć, trzeba trenować, trenować i trenować, przed nami jeszcze duuuużo pracy . Gratuluję całemu teamowi fajnego wyjazdu i wyników. Pozdrawiam i do zobaczyska na turnieju.
Ostatnio edytowany przez Sasomir (2012-08-16 00:57:58)
Offline